IV: W KOSZTOWACH NIKT NIE KALKULOWAŁ

.

Zawiercianie chcieli umocnić się na pozycji lidera, zwłaszcza, że rezerwy Rakowa niespodziewanie straciły trzy punkty w Dąbrowie Górniczej. Piłka jednak rządzi się swoimi prawami i te spotkanie, po raz kolejny to pokazało. Już w 10 minucie młodzieżowiec Hat uruchomił lewą stroną Wolnego, który delikatnie „dziubnął piłkę”, ale na trybunach usłyszeliśmy tylko jęk zawodu. Chwilę później Nowakowski wychodził na czystą pozycję, a Bartusiakowi nie pozostało nic jak przerwać tą akcję, co musiało zaskutkować żółtą kartką. Do wolnego podszedł Kowalski jednak Maścibrzuch z problemami podbił piłkę, która ostatecznie została posłana na róg. W 20 minucie doszło do kontrowersji, ponieważ szybka akcja Warty dała gościom idealną sytuację. Otóż Nelson wypuścił Jarnota z dwoma obrońcami, któremu jeden z nich ewidentnie przeszkadzał jednak napastnik Warty nie skorzystał z „włoskiego aktorstwa” tylko do końca walczył o oddanie strzału, który nogą wybronił Adamek. Warciarze wraz z ławką protestowali, ale sędzia nawet w przerwie był przekonany o słuszności swojej decyzji. Przed przerwą aktywny tego dnia Wolny uderzał z rzutu wolnego,a Maścibrzuch wypiąstkował piłkę do góry. Defensywa nie odrobiła lekcji, ponieważ najwyższy w szeregach drużyny trenera Mrozka Mateusz Iwan miał mnóstwo miejsca i czasu na skierowanie piłki głową do siatki obok słupka. Ponieważ w tym meczu nikt nie kalkulował, podopieczni trenera Majchrzaka szukali wyrównania, a zwłaszcza Adamiecki, który na skrzydle sprawiał wiele problemów rywalom. Jednak nie z akcji, a z bezpośredniego uderzenia z wolnego dał swojej drużynie bramkę. W doliczonym czasie gry ten pomocnik ustawił piłkę w bocznej strefie boiska, a Adamek źle ocenił jej lot i musiał wyciągać ją z sieci.

.

Czekaliśmy na drugą połowę, ale mówiąc piłkarskim żargonem na tą część meczu wyszli tylko uniści. W Warcie przestał funkcjonować środek, a i akcje bocznymi strefami nie przynosiły takiego zamieszania jak wcześniej. Jedna groźna kontra to było za mało na podrażnionych gospodarzy, którzy udowodnili, że stałe fragmenty mają opanowane prawie do perfekcji. W 58 minucie Nowakowski dośrodkował z wolnego, a najwyżej do piłki wyskoczył kapitan Adamek i głową umieścił piłkę w sieci. W kolejnej ciekawej akcji mnóstwo miejsca miał na prawej stronie Kowalski, który dostrzegł Wolnego, który uderzył jak z armaty, ale futbolówka odbiła się od poprzeczki i wyszła w boisko. Co się odwlecze to... siedem minut później tym razem korner i podpowiedź trenera Mrozka o odwróceniu uwagi przyniosła kolejny efekt. Nowakowski wypatrzył Iwana, który tym razem nieco w ekwilibrystyczny sposób na krótkim słupku podwyższył wynik na 3-1. Goście nie mieli nic do stracenia, ale dalszą konsekwencją wykazali się zawodnicy z Kosztów. Po szybkiej kontrze i dwukrotnie wybijanej piłce futbolówkę przyjął na 22 metrze na klatkę Pryszcz, ta odbiła się od murawy po czym pomocnik zdecydował się na strzał a'la spadający liść nad palcami Maścibrzucha. Na pewno takie trafienia chcielibyśmy oglądać co tydzień. W pozytywnym aspekcie tego uderzenia pozazdrościł rywal, a dokładnie Norbert Bębenek, który w trzeciej minucie doliczonego czasu gry zauważył, iż Adamek wyszedł za głęboko w pole i z przeszło 45 metrów zdecydował się na loba, który ustalił wynik na 4-2. Siódma kolejka pokazała, że liga będzie w tym sezonie bardzo ciekawa i zobaczymy w niej wiele niespodzianek.

.