IV: AMBITNA WALKA O 3 PUNKTY

Jak nie możesz wygrać to zremisuj, to piłkarskie powiedzenie pogodziło drużynę Siewierza i Rakowa, choć apetyt na dopisanie trzech punktów do swojego konta mięli obaj trenerzy i ich zespoły.

.

Każdy trener Ekstraklasowego klubu chce mieć rezerwy, przynajmniej na III ligowym poziomie. W Rakowie w poprzednim sezonie postanowiono, aby ograną już w IV lidze młodzież wzmocnić zawodnikami, w przeszłości związanymi z tą drużyną, którzy grę w rezerwach łączą z trenowaniem młodych adeptów. Stąd w protokole i na murawie takie nazwiska jak Lenartowski, Oziębała czy Mizgała. Plany planami, ale można było przewidzieć, że gospodarze z Siewierza również będą zainteresowani trzema punktami, zwłaszcza, że tydzień temu przywieźli bardzo cenne punkty z Kamyka. Trener Sobczak miał jednak o wiele większy ból głowy, ponieważ na sobotę zabrakło nawet w roli zmienników m.in. Stajera, Krzosa, Bajora, Pałygi i Morysa. U gości rzucał się w oczy brak młodszego z duetu Mizgałów stopera Michała oraz Roberta Brzęczka.

.

Pierwsza część spotkania była mocno wyrównana, ale cichym jej bohaterem został 17-letni Kacper Trelowski. Ale od początku, już w drugiej minucie zagrana piłka trafiła do Mizgały, który szukał partnera na prawej stronie pola karnego, by wepchnął piłkę do siatki, ale nikt nie nadążył za tą akcją. W kolejnej ciekawej sytuacji z krycia po wolnym, uwolnił się defensor Krzyżak, któremu brakło centymetrów, by uderzyć piłkę głową. Zaraz po tym Zając mógł zrobić wszystko z piłką mając przed sobą młodego golkipera z Limanowskiego, ale trafił w jego nogę. Ponieważ nic nie chciało wpaść po kontrach i stałych fragmentach gry, to młody Januszewski zdecydował się na strzał z dystansu, który sparował na róg Borecki. W kolejnej szansie tym razem centymetry uchroniły gospodarzy od zmiany wyniku, ponieważ po przegraniu strony z pierwszej uderzał po długim Kaczmarek, ale futbolówka minęła rękę bramkarza i ... słupek. Ostatnie słowo należało do podopiecznych trenera Sobczaka, ale znów młody bramkarz wykazał się refleksem instynktownie wybijając jedną rękę piłkę na róg po mocnej główce Burczyka. Schodzący z murawy zawodnicy Siewierza nie mogli uwierzyć jak to nie wpadło.

.

Druga połowa to zupełnie inny obraz gry. Trzeba pamiętać, że siewierzanie mieli w nogach środowe spotkanie z pucharu i wąską kadrę. Trener Kuźma próbował wykorzystać m.in. te powody, a jego zespół bardzo wysoko pressował rywali. Zaczął Danilczyk kopiując strzał Januszewskiego, ale znów robinsonadą popisał się Borecki. Wysokie ustawienie stwarzało okazję do kontr i po takiej akcji znów szanse miał Amadeusz Zając, który minął już bramkarza, ale duży kąt sprawił, że trafił w boczną siatkę. Następnie przypomniał o sobie były gracz m.in. Legii Warszawa, kiedy kontynuował grę w sytuacji, w której gospodarze domagali się faulu i znalazł pozycję do strzału jednak Borecki wybronił nogami. Po tym głową w środkowej części pola karnego uderzał Oziębała, ale tuż nad poprzeczką. Wraz z kolejnymi minutami zawodnikom coraz bardziej się spieszyło, bo kto by strzelił ten wygrałby mecz. Mimo przewagi to Przemsza mogła postawić „kropkę nad i”, najpierw kiedy Burczyk urwał się na lewej stronie, a głowę dołożył na krótkim słupku Sobczyk, jednak cel był obok. I w ostatniej akcji, kiedy Zając dostrzegł w polu karnym Badorę, lecz wykańczanie akcji główką, nie przyniosło efektu bramkowego i remis pogodził obie strony.

.