MKS MYSZKÓW ŻEGNA SIĘ Z 4 LIGĄ

Dla MKS-u to był nie tylko mecz o przysłowiowe sześć punktów, ale o przedłużenie nadziei na utrzymanie w lidze. Po 90 minutach wszystko w 4 lidze się już wyjaśniło.

Trener Trepka od soboty miał spory problem głowy. Jego zespół tylko zremisował z Przemszą, a do meczu z Szombierkami przystąpił bez dwóch podstawowych młodzieżowców Starczewskiego i Obodeckiego. Ich miejsce musieli zająć zawodnicy, którzy dotychczas wchodzili praktycznie tylko z ławki. Początek spotkania należał do gospodarzy, podobnie jak końcówka, ale widać było, że GKS ma dużo komfortu w tym meczu. W 11. minucie trudny strzał gospodarzy rozgrzał Bensza. 13 minut później do piłki ustawionej po faulu podbiegł Tomasz Zdanowski i tylko nieznacznie się pomylił. Kilka minut później z obroną po strzale miał problem Fosciak, ale dobijający piłkę Zieliński był już na spalonym. Zaraz po drugim kwadransie swoją szansę miał Pytlik, ale też się pomylił uderzając obok słupka. Tuż przed przerwą zdawało się, że bramkę do szatni zdobędą goście. Dośrodkowanie z rogu przedłużył Stankiewicz, a bardzo aktywny Borys nie wiadomo jak nie zmieścił jej w siatce.

Po przerwie długo na murawie wiało nudą. Dopiero w 58. minucie idealnie przegrana piłka trafiła do Malickiego, który uderzył z kozłem, ale pewnie zachował się Bensz. Wraz z kolejnymi minutami frustracja w szeregach MKS-u rosła, a radość wzrastała wśród delegacji ze Slavii. I tak w 63. minucie brak krycia na długim słupku po rogu kosztowało myszkowian spadek, ponieważ przy pierwszym kontakcie z piłką Zając wykończył asystę na długim słupku. 11 minut później lepiej mógł się zachować Curylo, który ładnie włączył się do ofensywnej akcji, ale zamiast uruchomić będącego na czystej pozycji kolegę sam chciał postawić kropkę nad i niestety dla jego kibiców bez rezultatu. Patrząc na sytuacje zdaje się, że dominowali w tej części zieloni, ale to podopieczni trenera Trepka sprawiali lepsze wrażenie. Cóż z tego skoro brakowało tego ostatniego podania. Potrzeba zmiany wyniku musiała wiązać się z ryzykiem, ale nawet setka Thiela, który mógł spytać Bensza, gdzie piłkę skierować nie zmieniła rezultatu.

Porażka myszkowian i remis Zielonych dała spokojną głowę przed dalszymi meczami tej kolejki Slavii, w której trener Kluge dokonał cudu. Ciężko za to uwierzyć, że Myszków spada z ligi, ale w tym sezonie większość transferów nie wzmocniło składu, dodatkowo sporo było porażek z bramek straconych w końcówkach, a niektórzy liderzy zespołu mocno zjechali z formy.

.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

TANIEJ U NASZYCH PARTNERÓW !!!

ODWIEDŹ NASZE PUNKTY I NA HASŁO "LOKALNA PIŁKA" OTRZYMASZ RABAT NA RÓŻNE USŁUGI i ZAKUPY: