RED BOX - LIGA HALOWA - PODSUMOWANIE

RED BOX - LIGA HALOWA - PODSUMOWANIE

RED BOX - LIGA HALOWA - PODSUMOWANIE

EKSTRALIGA

Hitowe starcie pomiędzy A-TNem i Tyskimi Browarami Książęcymi nie zawiodło oczekiwań. Stało na bardzo wysokim poziomie sportowym, a finalny rezultat (4-2 dla podopiecznych Adriana Sopickiego) powoduje, iż to ekipa z Tychów aktualnie lideruje tabeli najwyższej klasy rozgrywkowej.

Katowice Internationals i Club JU - WITMED: 2-5 (0-3)

Szilagy 2 - Rawicki 2, Andrzejewski 2, Godula

Nie sprostali WITMEDowi reprezentanci Katowice Internationals i Club JU. Od samego początku ekipa (tym razem nieobecnego) Michała Wity przejęła kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie, sukcesywnie budując przewagę bramkową. Rywal jedynie momentami potrafił się odgryźć, lecz w ciągu pierwszych 20 minut ani razu nie zdołał skutecznie sforsować zasieków obronnych WITMEDu. Strata trzech bramek przy zejściu na zmianę stron nie napawała optymizmem. Rozsądnie kontrolujący wydarzenia boiskowe przeciwnik nie pozwolił już sobie zrobić większej krzywdy, gdyż jedynie David Szilagy potrafił (dwa razy) wpisać się do protokołu sędziowskiego. Nie nadwyrężyło to mimo wszystko dobrego samopoczucia zawodników WITMEDu, którzy koniec końców dzięki triumfowi 5-2 i tak zainkasowali komplet punktów.

WSD Alter Ego Pub - Szóstka Katowice/Power Partners: 5-3 (2-2)

Napiórkowski 2, Stefaniak 2, Pogoda - Kowalski 2, Choroś

Do walki o brązowy medal włączyło się WSD Alter Ego Pub, które w bardzo ciekawym i wyrównanym pojedynku pokonało Szóstkę Katowice/Power Partners. Od samego początku na Hali przy ulicy Spółdzielczości działo się sporo. Już w 2 minucie na listę strzelców wpisał się Rafał Kowalski, lecz doskonałe otwarcie debiutanta nie pociągnęło za sobą kolejnych trafień. W końcu to rywal zaczął czuć się na parkiecie coraz swobodniej, w okolicach 11 minuty bardzo szybko odwrócił to spotkanie na swoją stronę (w oka mgnieniu zrobiło się 2-1). Szóstka ogromną szansę na odrobienie strat dostała pod koniec pierwszej części gry. Dwa napomnienia WSD wydatnie ułatwiły sprawę, efektem czego gol na 2-2 bardzo skutecznego tego dnia Kowalskiego. Druga odsłona to nadal przeciąganie liny, nikt nie potrafił na dłużej przejąć inicjatywy na parkiecie. Dopiero przy stanie 3-3 nastąpił przełomowy moment tego widowiska. Bramka na 4-3 bardzo aktywnego Tomasza Pogody okazała się kluczową, gdyż tym razem ambitni podopieczni Patryka Wojaczka nie potrafili już znaleźć drogi do bramki broniącego z wyczuciem Dawida Barteczki. Liczne ataki debiutanta nie przyniosły efektu bramkowego, a na minutę przed końcową syreną emocje w tym meczu zakończył ustalający finalny wynik na 5-3 Kamil Napiórkowski.

A-TN - Tyskie Browary Książęce: 2-4 (2-2)

Mateja, Skok - A.Sopicki, M.Sopicki, Twardowski, Michalak

Pierwszą porażkę w sezonie zimowym ponieśli zawodnicy A-TNu, którzy w meczu na szczycie Ekstraligi ulegli Tyskim Browarom Książęcym. Bez wątpienia mecz ten był godny starcia najlepszych zespołów tego sezonu, a jego ostateczne rozstrzygnięcie może mieć kluczowe znaczenie dla finalnego podziału złotego i srebrnego medalu. O niczym jeszcze jednak tak na prawdę nie przesądza, gdyż obie ekipy w przyszłą niedzielę czekają pojedynki z rywalizującymi między sobą o... brązowy medal Szóstką Katowice i WSD. Początek zawodów to błyskawiczna bramka Mateusza Matei. Spory błąd przy tej akcji popełnił Marek Hołdowicz, lecz jak pokazały kolejne minuty... było to ostatnie niekorzystne dla tyszan zagranie ich bramkarza. Wraz z biegiem czasu jego postawa była coraz lepsza, śmiało można określić weterana Ligi RED BOX mianem jednego z ojców zwycięstwa. Po drugiej stronie boiska sporo pecha miał najlepszy goalkeeper tego sezonu Łukasz Stanik. Szczególnie przy golu na 2-2 (tuż przed syreną oznaczającą przerwę) szczęście mu nie dopisało (piłka odbiła się od Michała Sopickiego i wpadła do siatki), podobnie jak przy atomowym uderzeniu z 30 minuty Rafała Twardowskiego (przy odrobinie fartu można było odbić tę piłkę). Ostatnia faza tego meczu to usilne dążenia faworyta zmierzające do wyrównania, lecz bardzo dobrze poukładani w defensywie zawodnicy Tyskich nie pozwoliły już sobie zrobić żadnej krzywdy. W ostatniej minucie mecz ten "zamknęła" kontra wykończona przez Michała Michalaka, co było swoistą "wisienką na torcie" doskonałego występu całego zespołu nowego lidera tabeli.

Inwet - Yellow Submarine: 4-2 (1-1)

Tomczyk 2, Kuliga, Albrecht - Szczyrba, Mielnicki

Nie mający już żadnych szans na medal Inwet oraz Yellow Submarine stworzyły w niedzielę ciekawe widowisko, które na dobre rozstrzygnęło się dopiero w ostatniej minucie. Wcześniej, pomimo iż to podopieczni Sebastiana Dobrosia posiadali inicjatywę, ambitna "żółta łódź podwodna" nie traciła kontaktu. Jej akcje w większości rozbijał świetnie czujący się między słupkami Łukasz Ścigała, którego przez 40 minut ledwie dwukrotnie udało się (Łukaszom: Szczyrbie i Mielinickiemu) pokonać. Kluczowa dla finalnego triumfu 4-2 była 25 minuta. To właśnie wtedy Inwet zdołał wypracować sobie dwubramkową zaliczkę (3-1), a wszystko to dzięki celnym uderzeniom Daniela Albrechta i Mateusza Tomczyka. Nieco później wspomniany Łukasz Mielnicki złapał dla swojego zespołu kontakt, lecz na więcej tego dnia "yellowsów" nie było już stać. Finalny wynik ustalił w samej końcówce Tomczyk, odbierając przeciwnikowi jakiekolwiek nadzieje na jeden punkt.

PIERWSZA LIGA

Niezwykle ciekawa sytuacja zrobiła się w 1 Lidze. Po pokonaniu FC Zawodzie, o krok od wygrania rywalizacji jest FC Hollywood. Sezon zakończył już Auto-Skup Fortis, którego medalowy los znajduje się teraz w rękach innych ekip mających swoje finalne mecze zaplanowane na przyszłą niedzielę.

RBV - Geo-Profit: 3-2 (3-0)

Jaros 2, Jezierski - Lechowicz, Warzecha

W swoim pierwszym sobotnim pojedynku, RBV okazało się lepsze od Geo-Profit. Wynik 3-0 do przerwy udało się podopiecznym Dawida Dulnego wypracować praktycznie w ledwie kilka minut. Między 12 a 15' na listę strzelców wpisywali się Wojciech Jaros (dwa razy) i Grzegorz Jezierski, efektem czego bardzo bezpieczne prowadzenie na zmianę stron. Do momentu kiedy rywal zaczął gonić, RBV miało jeszcze kilka 100-procentowych sytuacji i wraz z pogonią ekipy Marcina Borkiewicza pojawiło się pytanie - czy niewykorzystane sytuacje w końcu się zemszczą. Szybkie trafienia Pawła Lechowicza i Daniela Warzechy pozwoliły ich drużynie złapać kontakt, lecz... pomimo kwadransa do końcowej syreny wynik nie uległ już zmianie. Nie oznacza to, że na parkiecie wiało nudą. Kolejne pokazy bezsilności pod atakowaną bramką, czy też świetne parady obu bramkarzy - na pewno skuteczność tego dnia nie była domeną czy to jednych czy to drugich. Koniec końców to Lechowicz mógł skarcić rywala, lecz i on w sytuacji "oko w oko" musiał uznać wyższość bramkarza (w tym przypadku Jarosława Wojciechowskiego).

FC Siemce - Auto-Skup Fortis: 0-5 (WO)

Auto-Skup Fortis - RBV: 5-4 (1-1)

Kocur 2, Czarnota, Mróz, Baran - Jezierski 4

Na zakończenie tego sezonu, zawodnicy Auto-Skupu Fortis pokonali RBV. Są to bardzo istotne trzy punkty, gdyż w przypadku innego rozstrzygnięcia - o medalu Kocur i spółka mogliby już zapomnieć. Całe 40 minut śmiało można określić mianem pojedynku Auto-Skupu z... Grzegorzem Jezierskim. To właśnie lider ekipy Dawida Dulnego stanowił o sile ofensywnej swojej drużyny, przez całe zawody będąc nie do upilnowania dla zawodników faworyta. Łącznie cztery zdobyte bramki mają swoją wymowę, lecz ofensywa rywala była dużo bardziej zbilansowana i to dzięki temu komplet punktów powędrował do Kocura i spółki. Wydatny udział w tym miał również i sam kapitan, który na dobre rozkręcił się w czasie ostatnich kilku minut tych wyrównanych zawodów. Dwa ważne gole miały niebagatelne znacznie dla finalnych rozstrzygnięć; niezwykle szkoda że mimo wszystko rozgrywki te jego drużyna nie może uznać za równie udane jak rok temu.

FC Zawodzie - FC Hollywood: 2-4 (1-3)

Kowalski, Możdżeń - Serzysko 2, Kobus 2

Kluczowe starcie jeśli chodzi o strefę medalową w Pierwszej Lidze wygrało FC Hollywood. Zarówno team Marcina Siekiery, jak i FC Zawodzie grało o fotel lidera tabeli, a w perspektywie nawet o złoty medal zimowej kampanii. Pojedynek ten miał kilku bohaterów. Zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się (po raz kolejny w ostatnim czasie) postawa Damiana Klimczaka. Goalkeeper Hollywood dokonywał między słupkami cudów, wielokrotnie stopował napastników przeciwnika. Jeśli chodzi o atak, wszystko co najważniejsze wydarzyło się dla Siekiery i spółki na przestrzeni 10 minut (między 7 a 17'). To właśnie wtedy dwukrotnie Dawid Kobus i jeden raz Tomasz Serzysko potrafili znaleźć sposób na Piotra Modrzyńskiego. Dopiero tuż przed przerwą Zawodzie zdołało się otrząsnąć, golem Sławomira Kowalskiego powracając do gry. Gdy w 29 minucie bramkę kontaktową zdobył Sebastian Możdżeń emocje sięgnęły zenitu. Niestety pod koniec spotkania boisko musiał opuścić Kowalski (druga żółta, w konsekwencji czerwona kartka) i stało się jasne, że tak doświadczonej ekipie jak FC Hollywood ciężko będzie zrobić krzywdę. I rzeczywiście, chwilę potem Serzysko ustalił finalny wynik na 4-2, zamykając zawodzianom drogę do triumfu w Pierwszej Lidze.

FC Siemce - Wolni Strzelcy: 3-7 (1-2)

Rurański 2, M.Tunk - Kusiak 2, Fus 2, M.Ornatowski, T.Ornatowski, Maszka

Jak ważna jest ostatnia faza pojedynku tuż przed przerwą pokazało starcie FC Siemce z Wolnymi Strzelcami. Po bramce z 15 minuty Mateusza Rurańskiego ci pierwsi prowadzili 1-0, lecz dwie akcje wykończone przez braci Ornatowskich spowodowały, że na zmianę stron to ich zespół schodził prowadząc. Co prawda Siemce doskonale rozpoczęły drugą odsłonę (Michał Tunk i niezwykle efektowne uderzenie Rurańskiego), lecz podopieczni Piotra Aniśko sukcesywnie opanowywali wydarzenia na parkiecie. Z czasem wypracowali sobie bezpieczną przewagę, z której dotrzymaniem do końcowego gwizdka nie było większych problemów. Po dwie bramki zdobyli wtedy Adam Kusiak i Kamil Fus, dzięki czemu rywal z Siemianowic Śląskich po raz kolejny w tym sezonie musiał pogodzić się z widmem porażki (3-7).

MPFC - Geo-Profit: 7-1 (2-1)

Szymała 2, Masiewicz, Porwoł, Karkowski, Todorski, Todt - Szopa

Ważne zwycięstwo nad Geo-Profit odnieśli reprezentanci MPFC, którzy cały czas utrzymują swoją pozycję w ścisłym czubie tabeli (aktualnie na pozycji wicelidera). Scenariuszów na niedzielę dla ekipy Krzysztofa Szymały jest kilka, ale żaden z nich nie uwzględnia spadku poza strefę medalową. W niedzielę wszystko rozpoczęło się jednak wręcz idealnie dla przeciwnika. Już w 1 minucie na listę strzelców wpisał się Piotr Szopa, co wyraźnie zdezorientowało "małpki". Sporo czasu zajęło faworytowi "przejęcie" tego widowiska, bo nawet 2-1 do przerwy nie oznaczało pełnej kontroli nad wydarzeniami na parkiecie. Wraz z upływającym czasem przewagę udawało się jednak zamieniać na kolejne bramki, w końcu kwestia trzech punktów dla MPFC nie podlegała już żadnej dyskusji. W finalnym 7-1 udział miało aż sześciu zawodników, z kapitanem Szymałą na czele (dwa razy wpisał się on na listę strzelców).

PIĄTKI WEEKENDU

EKSTRALIGA

Marek Hołdowicz (Tyskie Browary Książęce) - pomimo iż za początek meczu z A-TNem Hołdowiczowi należy się nagana, kolejne minuty tylko potwierdziły jego bardzo wysoką dyspozycję. W starciu z głównym przeciwnikiem do złota zaprezentował się on wręcz wybornie, bez dwóch zdań będąc jednym z głównych autorów kluczowego zwycięstwa 4-2. To kolejny dowód na to, jak ważne jest w takich meczach doświadczenie; bez popularnego "Bindera" o sukces Browarom byłoby zdecydowanie trudniej.

David Szilagy (Katowice Internationals i Club JU) - jako jedyny potrafił skutecznie sforsować defensywę WITMEDu. Dwie zdobyte bramki to koronny dowód na bardzo efektywną grę tego zawodnika i niezwykle szkoda że nie pociągnęła ona za sobą pozostałych kolegów z drużyny. W sobotni wieczór Szilagy był jak jednoosobowa armia, która jednak niewiele mogła zdziałać w zderzeniu z dużo bardziej zbilansowanym przeciwnikiem.

Kamil Andrzejewski (WITMED) - bardzo udany wieczór podczas starcia z "internacjonałami". To właśnie w Andrzejewskim WITMED znalazł prawdziwą opokę i nie chodzi tu tylko i wyłącznie o wysoką skuteczność zaakcentowaną dwoma strzelonymi bramkami. Większość zagrań tego postawnego zawodnika miało wysoki standard, zwyczajnie nie można ominąć jego wydatnego wpływu w finalnie trzy zainkasowane punkty.

Mateusz Tomczyk (Inwet) - jaka szkoda, że ten doskonały zawodnik opuścił tyle meczy podczas kończącego się sezonu. Z pewnością postawa taka jak w meczu z Yellow Submarine predysponuje go do miana lidera Inwetu, gdyż w każdym aspekcie gry Tomczyk demontował bardzo wysoką klasę sportową. I nawet gdyby ani razu nie wpisał się na listę strzelców jego występ pozostałby i tak zauważony, lecz ważniejsze od indywidualnych osiągnięć są trzy punkty dokumentujące wyższość nad niedzielnym rywalem.

Tomasz Pogoda (WSD Alter Ego Pub) - niebywała lekkość z jaką inicjuje kolejne akcje ofensywne zadziwia. Na tle Szóstki Katowice Pogoda zaprezentował się po raz kolejny w tym sezonie wybornie, stanowiąc główny element kreowania gry "do przodu" zespołu Przemysława Kempnego. Efekt jego poczynań przełożył się na jakże cenne zwycięstwo, które otwiera przed WSD perspektywę walki o medal zimowej kampanii.

PIERWSZA LIGA

Damian Klimczak (FC Hollywood) - zdecydowanie największa bramkarska gwiazda Pierwszej Ligi ostatnich tygodni. W każdej kolejce Klimczak stanowi o sile Hollywood, na swoich barkach niosąc drużynę ku medalowi zimowej kampanii. Nie inaczej było w starciu z Zawodziem, gdzie bez fenomenalnych interwencji charyzmatycznego goalkeepera nie sposób byłoby zainkasować kompletu punktów.

Robert Kocur (Auto-Skup Fortis) - to do kapitana Auto-Skupu należały najważniejsze zagrania końcówki starcia z RBV. Dwa niezwykle ważne gole miały niebagatelne znaczenie przy wygranej 5-4, która pozostawia jeszcze cień nadziei na brązowy medal. Wysoka forma kapitana przyszła mimo wszystko za późno, bo z tak grającym Kocurem miejsce Auto-Skupu jest w Ekstralidze.

Grzegorz Jezierski (RBV) - bez dwóch zdań jeden z najlepszych zawodników Pierwszej Ligi po raz kolejny potwierdził, iż jest nie do zatrzymania nawet dla najlepszych linii defensywnych drużyn RED BOXu. Jego gra od razu rzuca się w oczy, a mecze takie jak z Auto-Skupem jeszcze podwyższają sportową wartość. Cztery bramki wbite ekipie Roberta Kocura nie wystarczyły jednak do wygranej, lecz akurat Jezierski nie może mieć do siebie o utraconą szansę na medal żadnych pretensji.

Dawid Kobus (FC Hollywood) - niezwykle ruchliwy napastnik Hollywood po raz kolejny tej zimy błysnął podczas starcia z Zawodziem. Moment na najlepszą formę był wręcz idealny, gdyż wygrana teamu Marcina Siekiery otworzyła na oścież bramy ze złotym medalem Pierwszej Ligi. Dwa strzelone gole i masa wygranych pojedynków to ogromna cegła dołożona do sukcesu właśnie przez Kobusa i dowód na świetne rozeznanie kapitana Hollywood w doborze do składu swojej drużyny nowych zawodników.

Mateusz Rurański (FC Siemce) - dwoił się i troił aby pomóc swoim kolegom zapunktować z Wolnymi Strzelcami. I to nie tylko dwa strzelone gole świadczą o ogromnych chęciach "Rury". Ponadprzeciętna mobilność i walka do samego końca uczyniły z niego czołową postać drużyny z Siemianowic Śląskich, a bramka strzelona w drugiej połowie z pewnością będzie jedną z najpiękniejszych w całym kończącym się już niedługo sezonie zimowym.

źródło: własne

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości