IV: BEZ BRAMKARZA TEŻ MOŻNA...

Warta w przypadku zwycięstwa ze Zniczem zrównałaby się punktami z liderującymi Kosztowami. Plan na to spotkanie uległ jednak szybko zmianie, ponieważ od 13 minuty w bramce musiał stanąć Klama, który stał się jednym z bohaterów tego spotkania.

Czasem o dalszym przebiegu wydarzeń decyduje ułamek sekundy. Tak też było w Zawierciu, na tablicy świetlnej widniała 10 minuta, a przed szansą stanął Jacek Jarnot, który z trzech metrów zamiast do sieci trafił w Węzika. Szybka kontra Znicza sprawiła, że boczny defensor gospodarzy chciał wycofać piłkę do Maścibrzucha, ale zrobił to za lekko w wyniku czego Jaworski stanął przed szansą wyjścia sam na sam. Golkiper Warty nie popisał się zarówno w 6 minucie, biernie patrząc jak niepilnowany wprawdzie Bartoszek umieszcza piłkę silnym uderzeniem w widły jego bramki, jak i przy wspomnianej akcji. Wiedząc, że jego zmiennik Liberski jest kontuzjowany sfaulował Jaworskiego i efekt mógł być tylko jeden, czerwona kartka. Pytaniem było kto zajmie miejsce w bramce i padło na wyróżniającego się zazwyczaj w pomocy Fabiana Klamę. Wchodząc w 13 minucie bramkarz z przymusu, został poddany poważnej próbie. Otóż uderzenie z rzutu wolnego zostało skierowane tuż obok słupka i choć na raty to wprowadzony zawodnik sobie z nim poradził. Od tej pory zdawało się, że Znicz będzie próbował wykorzystać fakt, iż Fabian Klama nie byłby wysokim bramkarzem, gdyby na co dzień pełnił tą rolę na boisku. Tym czasem w 26 minucie na 22 metrze faulowany był Damian Adamiecki i sam podszedł do futbolówki. Następnie pewnym uderzeniem nad murem skierował ją na bliższy słupek i dał remis.

Po wznowieniu gry już na początku drugiej połowy najskuteczniejszy strzelec kłobuczczan Dawid Wojtyra popisał się indywidualną akcją, ale jego uderzenie wewnętrzną częścią stopy wybronił na raty Klama. Dziesięć minut później Wawoczny uruchomił Neisona, który dał piłkę na dobieg Mące. Boczny pomocnik Warty wrzucił ją na długi słupek, a Jarnot mając dużo miejsca huknął "Panu Bogu w okno". Chwilę później strzału z dystansu spróbował Tomczyk, a Klama dość nietypowo, ale skutecznie przeciął piłkę nogą. W 66 minucie w polu karnym zawiercian tańczył z piłką Wojtyra, dostrzegł nabiegającego Jaworskiego, który minimalnie się pomylił, kierując piłkę nad poprzeczkę. Siedem minut później swoją pewność w bramce po raz kolejny pokazał Klama, tym razem broniąc mocne uderzenie Jaworskiego i jego poprawkę z bliskiej odległości. W 77 minucie przed trzecią szansą stanął Jarnot, ale to nie był jego dzień. Otóż na połowę przeciwnika wybrał się Chmielewski i skopiował wrzutkę Mąki, ale napastnik Warty zamiast szukać uderzenie wewnętrzną częścią stopy, podbił piłkę kierując ją przed Węzika. Osiem minut przed końcem regulaminowego czasu gry do kolejnego wolnego podszedł Adamiecki i tym razem dostrzegł niepilnowanego Italo, ale ten główkował minimalnie obok.

Jeden punkt spowodował, że podopieczni trenera Majchrzaka kończą dobrą jesień jako wicelider z punktem straty do Unii i taką samą ich liczbą, jak czarny koń rozgrywek dąbrowska Unia. Znicz zameldował się natomiast w środku stawki z małym zapasem nad miejscem nr 14, które będzie oznaczało grę w barażach, chyba że ktoś ze śląskich ligowców opuści III ligę (w tym przypadku liczba spadkowiczów się powiększy). Nie można jednak zapomnieć, że trener Juszczyk bardzo krótko mógł korzystać z jednej z gwiazd ligi, Kamila Wojtyry, który strzela jak na zawołanie w II-ligowej Skrze, która m.in. dzięki niemu stała się rewelacją rundy jesiennej.

WARTA ZAWIERCIE - ZNICZ KŁOBUCK 1:1 (1:1)

Adamiecki 26 - Bartoszek 6