OKIEM KIBICA: "MARADONA I NAPOLI..."

OKIEM KIBICA: "MARADONA I NAPOLI..."

OKIEM KIBICA: „MARADONA I NAPOLI…”

Osoby Diego Maradony i klubu SSC Napoli, nie musimy przedstawiać. Nawet przeciętny zjadacz chleba słyszał o Maradonie, Wezuwiuszu, mafii Neapolitańskiej czy ostatnio o naszych reprezentantach Miliku i Zielińskim. Nam udało się porozmawiać z Pawłem – podróżnikiem, kibicem, który odwiedził nie pierwszy raz Włochy. Tym razem udało się odwiedzić z synem Frankiem stadion i „zaliczyć” spotkanie Serie A Napoli – Lazio…Oto co nam powiedział Paweł o meczu, Maradonie, kibicach i samym Neapolu…

RS: Paweł...ile prawdy jest w powiedzeniu "zobaczyć Neapol i umrzeć "?

PS: Na wstępie należy wyjaśnić, że nie chodzi o „śmierć z zachwytu” nad pięknem miasta. Słowa Goethe'go odnosiły się do czasów, gdy Neapol jako miasto portowe i handlowe był siedliskiem przeróżnych chorób ściąganych tamże z najdalszych części świata. W tamtych czasach wielu kupców przypłaciło wizytę w Neapolu śmiercią i stąd słowa niemieckiego poety, który wielokrotnie podróżował po Półwyspie Apenińskim. Aktualnie temat śmieci i zanieczyszczenia w mieście jest istotny dla mieszkańców (oraz turystów), ale to temat na szersze rozważania i dyskusję. Dziś, należałoby powiedzieć „zobaczyć Neapol i żyć”... Żyć jego architekturą, zabytkami, jedzeniem, gęstą i energetyczną atmosferą miasta, oraz SSC Napoli. To nie jest łatwe miasto, ale nietrudno się w nim zakochać. Zwłaszcza dla fana calcio.

RS: Teraz może bardziej pod kątem sportowym...Wszyscy wiemy, że Maradona był, jest i będzie „Bogiem Neapolu”...Trochę czasu już upłynęło odkąd grał, ale będąc tam na miejscu, czy spotkałeś się z jakimiś ludźmi, pomnikami, czy innymi rzeczami dotyczącymi „boskiego” Diego?

PS: Tak. Jest tego mnóstwo. Najbardziej spektakularny mural i coś na kształt mini muzeum znajduje się w owianej złą sławą dzielnicy hiszpańskiej (Quartieri Spagnoli). Warto również zaglądnąć do Baru Nilo w Centro Storico, aby zobaczyć kapliczkę ku czci Diego. Podobną do tysięcy kapliczek z Jesusem, Marią, czy Ojcem Pio rozsianych po całym Neapolu. Ta w Barze Nilo zawiera fiolkę z włosem Maradony, oraz łzami neapolitańczyków, wylewanymi w momencie opuszczania Neapolu przez „boskiego”. No jak relikwie… Związek Diego z Neapolem to temat na książkę w kilku tomach. By zrozumieć tę relację należy wiedzieć, że Neapol i piłka nożna to jedność, a SSC Napoli to wizytówka miasta. Wyszydzanego, pogardzanego przez północne Włochy. Diego był trybunem mieszkańców Neapolu, bronił ich, oraz co najważniejsze dawał im poczucie dumy, gdyż praktycznie wszystkie największe sukcesy SSC Napoli, to czasy Maradony w Neapolu: Scudetto, Coppa Italia, czy Puchar Uefa. Historia Maradony w Neapolu ma też mniej chlubne strony, ale te, mimo wszystko pozostaną dla neapolitańczyków w cieniu tego, co dał on miastu i jego mieszkańcom.

RS: Byłeś na meczu Napoli - Lazio. Jak tam na miejscu kibice SCN reagują na naszych reprezentantów Zielińskiego i Milika? Czy porównują np. Arka z Diego?

PS: Reagują z wielkim uznaniem. Ale nie da się tego absolutnie porównać do statusu Maradony. Król jest tylko jeden i to chyba już na wieki. Musieliby chyba zdobyć mistrzostwo z SSC Napoli i to nie jeden raz, by zbliżyć się do statusu Diego. Dość powiedzieć, że Marek Hamsik, odchodzący właśnie z Neapolu po 12 latach, pomimo uwielbienia lokalnych kibiców nigdy nie osiągnął statusu Maradony. I nie chodzi tylko o trofea, ale też o charyzmę i ten boski pierwiastek futbolowy, stanowiący o wielkości gracza. Mimo gigantycznego szacunku, który zyskał Hamsik w stolicy Kampanii, będzie tylko, lub aż tym drugim po Bogu. Wracając do naszych zawodników, rozmawiając z lokalnymi w barze, restauracji, czy na ulicy słyszysz słowa podziwu i szacunku w stosunku do Ziela, czy Milika. Zwłaszcza ten drugi jest podziwiany za przetrwanie swoich gigantycznych problemów zdrowotnych i powrót do świetnej formy. Natomiast Zieliński jest - mam wrażenie - bardziej ceniony tam niż w Polsce. No i zdaje się, że wiążą z nim jeszcze duże nadzieje na przyszłość, jak z resztą z Arkiem. Tak, dzięki naszym piłkarzom przyjemnie dyskutuje się Polakowi z kibicami Napoli.

RS: Włoscy kibice traktują futbol jak religię...Jakbyś porównał sposób ich kibicowania z naszymi kibicami?

PS: Kibice mam wrażenie, że jeśli chodzi o poziom zaangażowania są trochę głośniejsi i bardziej kreatywni. Ale to pewnie zależy też od stadionu. W Neapolu publiczność jest bardzo wyrobiona, świetnie i głośno reaguje na sytuacje na boisku, nie tylko te podbramkowe. W barach też tłoczno i głośno podczas meczów. Nie tylko idąc ulicą słyszysz radość po golu dla Napoli. W pokoju hotelowym również świetnie „słychać” wynik. To miasto żyje SSC Napoli i calcio. Miałem również okazję obserwować kilka kulminacyjnych dni transferu Krzysztofa Piątka do Milanu. W telewizji telenowela mieląca temat codziennie przez kilka godzin. I gdy wydaje się, że już wszystko zostało powiedziane, następuje łączenie z siedemdziesiątym piątym komentatorem/analitykiem z prośbą o komentarz. A potem następuje podsumowanie... Włosi!

RS: Chciałbyś coś jeszcze dodać?

PS: Dodać może tylko, że Neapol żyje piłką nożną, ale Neapol to również coś więcej niż calcio. To chyba jedno z niewielu miast, które podczas II Wojny Światowej dosłownie wyzwoliło się samo, zanim alianci zdążyli to zrobić. Warto sięgnąć po wspomnienia Normana Lewisa, oficera brytyjskiego wywiadu, który w swoim reportażu „Neapol '44” znakomicie opisuje okrucieństwo i absurd tamtych czasów w mieście. Można płakać i śmiać się. Mamy też serial „Genialna Przyjaciółka” w HBO GO oparty na cyklu neapolitańskim napisanym przez Elene Ferrante. Świetnie się czyta i ogląda. Zachęcam!

RS: Dzięki za rozmowę Paweł i czekamy na kolejne ciekawe historie !

źródło: własne, Paweł Sacha

zdjęcia: Paweł Sacha

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości