IV: SHOW DUETU ADAMCZYK - ZAWADZKI

Dla podopiecznych trenera Pluty był to ostatni sprawdzian przed zimą, natomiast rywale z Myszkowa mieli przed rozpoczynającym gwizdkiem pięć zaległych spotkań. Nie zmienia to faktu, że na murawie dominowała jedna drużyna, która świetnie spisywała się w ofensywie. MKS natomiast nie odrobił lekcji w defensywie i szybko musi „stanąć na nogi”.

Wprawdzie po raz pierwszy piłka wpadła do sieci po stronie gospodarzy, kiedy do wyplutej piłki przez Dawida najszybciej doszedł Kowalski, ale dalsze zdanie należało do BKS-u dwukrotnie po kopii akcji. W pierwszej z niej zainicjowanej po prawej stronie, dośrodkowywał Adamczyk, a główkę w kierunku długiego słupka skierował Zawadzki dając remis. Napastnik miał swoją kolejną szansę po wrzutce Skrzypińskiego, ale na posterunku był Zemanek. Co się odwlecze... w 40 minucie ponownie asystował Adamczyk, jednak tym razem z lewej strony, a ponownie główka strzelca pierwszej bramki dała prowadzenie.

Wszyscy zastanawiali się jak będzie wyglądała druga połowa i odpowiedź na to pytanie szybko przyszła. Znów obrona Myszkowa nie poradziła sobie z aktywnym na skrzydle Adamczykiem, który znalazł w polu karnym Widurskiego, który przymierzył w okienko. Filigranowy pomocnik Sarmacji w kolejnej akcji wygrał przegranie strony do Terbalyana, który posłał futbolówkę minimalnie obok słupka. Większą precyzją wykazał się Gądek, który mając dużo miejsca na 22 metrze posłał piłkę po ziemi obok słupka i rękawic bramkarza. Goście z Myszkowa złapali na chwilę oddech, kiedy w polu karnym został dostrzeżony Marchewka, który przyjął piłkę i uderzył po długim. Była to jednak bramka na otarcie łez, ponieważ „maszyna” z Będzina nie chciała się zatrzymać. Wprawdzie w 74 minucie uderzeniem po ziemi próbował zaskoczyć Dawida Marchewka, ale nie dało to rezultatu. Po drugiej stronie w ofensywę włączył się Kozłowski zagrywając prostopadłą piłkę wzdłuż pola karnego, które musiał wybijać na oślep defensor MKS-u. W ciągu czterech minut podopieczni trenera Nowaka próbowali jeszcze złapać kontakt, najpierw domagając się karnego, a następnie po stałym fragmencie kiedy wrzucał Marek, ale będący w idealnej sytuacji Stankiewicz główkował na długim rogu obok. W 86 minucie zdawało się, że wynik ponownie ulegnie zmianie, kiedy Terbalyan wrzucił w pole karne, gdzie futbolówkę z kozłem uderzył Skrzypiński, ale Zemanek był na posterunku. 120 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry, Wojciech Bała zdecydował się na uderzenie z dystansu, piłkę uderzył Zawadzki, a ta odbiła się od obrońcy i wpadła do siatki, choć trafienie zostało uznane jako samobój. Nie zmienia to faktu, że w 90 minucie w pole karne zawędrował Fulianty, który był faulowany, a piłkę na 11 metrze ustawił Terbalyan i nie dał szans Zemankowi. Hattricka jeszcze przed końcowym gwizdkiem szukał Zawadzki, który po podaniu Adamczyka uderzał bardzo silnie, ale myszkowski torman popisał się robinsonadą.

Nie tylko dzisiejszym spotkaniem Sarmaci pokazali, że drzemie w nich potencjał, choć do poprawy pozostają przegrane w stylu 1-2. MKS natomiast ma twardy orzech do zgryzienia. Na pewno przełożenie pięciu spotkań w trakcie rundy nie pomaga żadnemu klubowi, ale nie zmienia to faktu, że MKS przegrał wszystkie spotkania na wyjeździe.

.

SARMACJA BĘDZIN - MKS MYSZKÓW 6:2 (2:1)

Zawadzki 23, 40, Widurski 58, Gądek 65, samob.88, Terbalyan 90-k. - Kowalski 18, Marchewka 66

.